Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2017

Kontakt do mnie

Jeśli ktoś chciałby porozmawiać, zadać pytania, piszcie na maila: hopeangel27@wp.pl. Pozdrawiam :) Jeśli zdarzy się tak, że komuś nie odpisałam, proszę wysłać maila jeszcze raz! 

Czego się bałam, kiedy miałam nerwicę

Tym wpisem chcę Wam (i sobie) pokazać, jak wielu i jak (również) absurdalnych rzeczy można się bać, kiedy jest się w stanie lękowym. Ma to również zobrazować, że mimo ogromu lęków, da się wyjść z zaburzenia. I nie, nie śmieszy mnie to teraz, jest to dla mnie nadal bardzo przykre. Bo wiem, że bać się można dosłownie WSZYSTKIEGO. Kolejność przypadkowa.             1. Ponieważ mój drugi epizod zaczął się od odwodnienia organizmu podczas biegania (można o tym przeczytać w pierwszym wpisie), panicznym strachem napawało mnie wszystko związane z tym napadem, czyli: bieganie (w ogóle wszelki wysiłek fizyczny), upał (bałam się lata, gorących dni), oddalanie się od miejsca bezpiecznego (domu), bo to przydarzyło się w parku i wymiotowania (bo było to związane z odwodnieniem, ja miałam bulimię, ale to temat na osobny wpis). 2. Bałam się, gdy tylko coś zaczynało mnie boleć, swędzieć, mdlić, itp. Uważałam, że to na pewno objaw poważnej choroby. 3. Bałam się brać jakiekolwiek lek

„Nie wierzę, że nerwica może minąć”

Obraz
Tak myśli wielu z was i tak myślałam ja, gdy byłam w stanie lękowym. Porównywałam swoje objawy z objawami innych, czytałam historie ludzi, którzy chorowali od 10-20 lat. Byłam przerażona! Co, jak? 20 lat w takim stanie? W nerwicy każdy dzień to walka o przetrwanie, a miałam tak się czuć tyle lat? Nie wyobrażałam sobie tego, nie miałam już siły. Z drugiej strony informacja o tym, że można tyle chorować, w jakimś sensie mnie pocieszała, bo oznaczała, że ci ludzie, choć każdego dnia walczyli przecież o życie, wciąż żyli… Moim zdaniem niemożliwe jest zrozumienie, na czym polega to zaburzenie i mimo wszystko tkwienie w nim tyle lat. Tak długo chorujący po prostu nie mają pojęcia, na co chorują, a kiedy się dowiadują, nie wiedzą, jak sobie z tym radzić. Nie wierzę, że jeśli ktoś już wie, nadal będzie tkwił w tym gównie. NIE WIERZĘ. Jednak samo zrozumienie nerwicy nie jest równoznaczne z wyleczeniem. Jest jednak pierwszym krokiem na tej długiej drodze. Odburzanie się nie jest łatwym

Dlaczego ja?

Dlaczego ja? Dlaczego mnie to spotkało? Za jakie grzechy? Chyba każdy z nerwicowców nie raz zadawał sobie takie pytania. Ja wielokrotnie. Czytałam o przyczynach nerwicy lękowej i dowiedziałam się, że może być uwarunkowana genetycznie (dziadek miał, mama być może też). Że może dotknąć wszystkich, ale najczęściej występuje u osób wrażliwych, nieśmiałych i niepewnych siebie. Czyli jakich? Moim zdaniem najlepszych, jakie chodzą po tym łez padole. Wiem, że myślisz o sobie w jak najgorszych słowach: „jestem do niczego”, „jestem słaby, beznadziejny”, „nie zniosę już tego dłużej, nie wiem, jak inni ze mną wytrzymują”, „nie zasługuję na nic dobrego”, „nikt mnie nie pokocha, a nawet jak pokocha, i tak mnie zostawi”, „nigdy nie uda mi się wyzdrowieć”, „jestem psychiczna/-y”, „nie wytrzymam już tego”. Wiem, bo w STANIE LĘKOWYM myślałam tak samo. Ale to gówno prawda. Nerwica lękowa dopada najlepszych, najbardziej kochanych ludzi. Takich, którzy się przejmują – sobą, innymi, światem. Perfekcj

„Samotność, to taka straszna trwoga…”

Dziś będzie o samotności w nerwicy. Bo nawet jeśli otaczamy się ludźmi, którzy chcą nam pomóc, tak naprawdę jesteśmy w tym zaburzeniu wyobcowani. Bo nikt, kto sam tego nie przeżył, nie potrafi sobie wyobrazić, jak to jest psychicznie (a nam się wydaje, że i fizycznie), umierać. Kiedy ja przechodziłam najgorszy okres, byłam całkowicie sama. Odsunęłam się od wszystkich. Nie chciałam obarczać innych swoim nieszczęściem. Nie chciałam, żeby mieli mnie za wariatkę i wiedziałam, że i tak mi nie pomogą. A stety – niestety nie znałam nikogo, kto przez to przeszedł i naprawdę mógł mi pomóc. Podczas pierwszego epizodu (12 lat temu), o swoim zaburzeniu gadałam wszystkim. To była jedyna sprawa, o której potrafiłam wtedy mówić. Teraz – już bardziej doświadczona – wiedziałam, że nie ma to sensu i choć niektórym chciałam coś napomknąć, powstrzymywałam się. Każdy ma swoje problemy, etc…. Problem polegał na tym, że chciałam/wymagałam pomocy od mojego męża, który częściowo doprowadził do moj
Cześć, nie mam ostatnio czasu pisać, dlatego zamieszczę tutaj mój artykuł, opublikowany w tym roku w jednej z lokalnych gazet. Bardzo skrótowo opisuje problem nerwicy. Zapraszam do przeczytania :) W szponach lęku Boją się zrobić zakupy, porozmawiać z nieznajomym, wyjść z domu. Cały dzień zajmuje im analizowanie tego, jak się czują. Żyją w oczekiwaniu na najgorsze, bo chorują na nerwicę lękową. Ten problem obok depresji nazywany jest chorobą XXI wieku i dotyczy 20-25 procent Polaków, w tym również co czwartego pabianiczanina 30-letnia Marta czuła się źle od samego rana. - Miałam zawroty głowy, kołatania serca, byłam bardzo osłabiona i niespokojna – wspomina. – Myślałam, że może bierze mnie jakaś grypa. Objawy w ciągu dnia nasiliły się. Gdy kobieta po pracy wróciła do domu, słaniała się na nogach. - Kiedy dostałam jakiegoś skurczu i „powykręcało” mi ręce, mąż natychmiast zawiózł mnie do szpitala – mówi. Diagnoza była zaskakująca: „ma pani atak nerwicy” – usłyszała od